Z dzisiejszej perspektywy, wydaje się, że kiedyś nasi poprzednicy mieli łatwiej, prościej oraz bardziej przejrzyście. Nie potrzeba było długich dysput i dywagacji na temat tego co można określić mianem piękna, a co nie zalicza się już do kanonu, gdyż wszystko było odgórnie wypracowane i określone. Dzisiaj natomiast, sprawa przedstawia się zgoła inaczej. Wszystko jest relatywne, a słowa: „to zależy” stały się kluczem i odpowiedzią na wszystko. Niestety, odkąd granice i normy zaczęły ulegać przeobrażeniom oraz modyfikacjom, zmieniła się również definicja piękna i estetyki. Dziś tak naprawdę trudno jest jednoznacznie stwierdzić, co zasługuje na miano atrakcyjnego, gdyż króluje twierdzenie iż jest to subiektywna kwestia każdego z nas.

Czym to skutkuje? Zacznijmy od sztuki przez duże „S”, a mianowicie tego co znajdziemy w muzeach, albo przynajmniej tego, co oczekujemy tam zobaczyć. No właśnie, czy rzeczywiście jest to jeszcze sztuka, czy może performance i ekspresja autora? Czy sznurek położony na krześle, to estetyka i artyzm, czy po prostu kawałek splecionych nitek na sprzęcie domowego użytku.”Artyści” na wszelki wypadek ujęci w cudzysłów, ponieważ nie każdy ich za takowych uważa, posunęli się nawet o krok dalej, albo można by raczej rzec o siedmiomilowy krok, sztuką nazywając sposób, w jaki pochłaniają posiłki bądź tez sprzątają swoje mieszkanie. Robią też o wiele gorsze rzeczy, ale prawdopodobnie jestem zbyt starej daty aby w ogóle przemóc się i pisać o tego typu działaniach.

A może po prostu jest tak, że zmiany należy akceptować a tym samym przyjmować i po prostu adoptować się do zmieniających się okoliczności. Być może, artyści, performerzy wytwarzają takie nie inne dobra i dzieła, ponieważ już wszystko zostało wynalezione, uznane za piękne, za sztukę, a przecież gdyby ciągle powielali te same schematy, to wówczas należałoby je uznać za pochodne plagiatu. Być może, to my odbiorcy wymuszamy tego typu transformacje, znudzeni już oglądaniem martwych natur i tych samych praktycznie krajobrazów, przyczyniając się tym samym i motywując do jakiś kontrowersji czy działań na przekór. Jeszcze parę lat temu oburzenie i ogromne dyskusje wzbudzało na przykład graffiti, przez wielu do dziś uznawane za łobuzerstwo i niszczenie, przez innych natomiast za współczesną wersję sztuki. I niezależnie od faktu, do którego obozu zliczylibyśmy siebie samych, to prawdą jest, że obecnie istnieją już cykliczne spotkania ludzi interesujących się kulturą ulicy, którzy to za przyzwoleniem władz poszczególnych miast, dostają pozwolenie na pomalowanie poszczególnych odcinków murów, placów zabaw et cetera. To natomiast oznacza, że czy to się komuś podoba czy nie, grafitti zostało zaaprobowane i uznane za część kultury i sztuki. Gdyby zaś ktoś miał ochotę zapytać, czy to jest właściwe i czy tak powinno być, pewnie zawahałabym się na odpowiedzią jeszcze parę dni temu, ale nie dziś, kiedy przypominam sobie jedną z grafik, którą widziałam, a która przedstawiała człowieka pierwotnego, który karci swojego syna za malowanie po jaskiniach. Jakże znaczące, i nie wymagające komentarza, nieprawdaż?

Co jest zatem sztuką w dzisiejszych czasach? Chyba najbardziej widoczna różnica między teraźniejszością, a przeszłością istnieje w tym, iż niegdyś czyjeś dzieła bądź obrazy uznawane były za wielkie, po wielu, wielu latach, często również już po śmierci samego artysty, który swój żywot nie zawsze spędzał na salonach, ale często anonimowo i co tu dużo mówić, w biedzie. A dziś, dlaczego mówimy o jakimś obrazie, przedstawieniu, wytworze? Ponieważ jest o nim głośno tu i teraz: być może jego autor wzbudza kontrowersję, być może cena, za którą jest właśnie kupowany przez ekscentrycznego bogacza sprawia, że nabywa on miano dzieła. Jedno jest pewne, jest o nim głośno, nie koniecznie z uwagi na sam wytwór i treść, które ze sobą niosą, ale z uwagi na otoczkę jaka im towarzyszy.

Czy to jest właściwy tor? Z mojej perspektywy wydaje się, że nie, ponieważ to oznaczałoby, że każdy z nas: ja, i wszyscy czytający bez wyjątku jesteśmy artystami, gdyż jesteśmy w stanie namalować parę kropek i zawsze znajdzie się choć jedna osoba, która nad tym przystanie bądź uzna to za fajne. Ja natomiast- ale pewnie i wielu z was, zostaliśmy przyzwyczajeni do zgoła odmiennej definicji estetyki, piękna i artyzmu, gdzie sznurek jest ‘stety’ bądź niestety tylko sznurkiem.

Przeczytaj poprzedni wpis:
25 stycznia – Dzień Sekretarki i Asystentki

Dzisiaj święto wszystkich Sekretarek i Asystentek. Nie zapominamy też o Sekretarzach i Asystentach, których przecież coraz więcej w naszych biurach....

Zamknij